Skip to content
Menu

Zawód tłumacza przysięgłego – blaski i cienie

Czy warto zostać tłumaczem przysięgłym? To pytanie zadaje mi wielu moich uczniów i studentów. Zupełnie niedawno zwróciła się do mnie z tym pytaniem Natalia – studentka lingwistyki stosowanej i poprosiła o wywiad na temat specyfiki tej pracy w ramach swojej pracy zaliczeniowej. Zmusiła mnie samą do pewnych refleksji. Może i Wy znajdziecie tu odpowiedzi na Wasze pytania? Zapraszam do lektury!

1. Czy uważa Pani, że wiedza zdobyta podczas studiów okazała się przydatna w kontekście tłumaczeń uwierzytelnionych? Czy najistotniejsze było tu jednak ukończenie studium podyplomowego na UW?

Na pewno każda wiedza jest przydatna. Oczywiście solidna znajomość języka jest warunkiem koniecznym i tę nabywa się podczas studiów filologicznych, ale poza tym tłumacz przysięgły powinien wykazać się także szeroką wiedzą z zakresu prawa (nie tylko polskiego) i ekonomii. Na studiach filologicznych uczymy się w głównej mierze operowania językiem ogólnym. Języka specjalistycznego z zakresu prawa uczyłam się najintensywniej podczas studiów podyplomowych z tłumaczenia prawniczego i sądowego. Przystąpiłam do egzaminu w pierwszym możliwym terminie po podyplomówce z obawy przed tym, że zdobytą wiedzę zapomnę, jeśli przestanę z niej korzystać. To było dobre posunięcie, bo zdałam w pierwszym terminie. Uważam, że bez studiów nie byłoby to możliwe z kilku powodów:

  • Nie miałam aż tak szerokiej wiedzy z zakresu prawa i wielu pojęć po prostu nie znałam.
  • Zajęcia były podzielone tematycznie na prace z tekstami z różnych dziedzin prawa, np. inny wykładowca wprowadzał nas w tłumaczenia z zakresu prawa karnego, z kimś innym tłumaczyliśmy umowę spółki, jeszcze ktoś inny tłumaczył z nami konzekutywnie. Wielu z prowadzących to najczęściej aktywni tłumacze przysięgli.
  • Dostawaliśmy wiele tekstów do tłumaczenia do domu, opracowywaliśmy je, a potem omawialiśmy na zajęciach. Sama nie wiedziałabym, jak dobierać teksty i z czego się uczyć. Zbliżające się terminy oddania tłumaczenia czy zaliczenia są też dobrą motywacją dla tych mniej zdyscyplinowanych i zapracowanych.
  • Dostaliśmy wiele wskazówek, jak stworzyć swój własny warsztat pracy, jakie pozycje trzeba mieć, gdzie warto zaglądać.
  • Poznaliśmy stronę formalną wykonywanych tłumaczeń. Idąc na studia nie wiedziałam, co to jest repertorium, jak brzmi formuła poświadczająca, itd.

Praca w grupie miała jednak też swoje wady. Zawsze znalazł sie ktoś ze skłonnością do dygresji, podczas ćwiczeń w tłumaczeniu ustnym trudno jest pracować w grupie 25 osobowej itd. Oczywiście można też uczyć się inaczej, np. indywidualnie pod kierunkiem doświadczonego tłumacza, jeśli jest taka możliwość.

2. Co skłoniło Panią do wyboru tego zawodu i przygotowanie się do egzaminu na tłumacza przysięgłego?

Po zakończeniu studiów chyba każdy odczuwa ten moment ulgi, że w końcu nie ma sesji i zaliczeń, wreszcie można zacząć pracę, usamodzielnić się. Wróciłam do mojego LO w Wyszkowie już jako nauczyciel. Tylko, że ja zawsze lubiłam się uczyć i po pewnym czasie znów naszła mnie ta chęć zdobywania wiedzy. Chciałam dalej pracować z językiem niemieckim, wiedziałam również, że uprawnienia tłumacza przysięgłego i wąska wiedza specjalistyczna dadzą mi więcej możliwości, drugą furtkę, dzięki której szkoła i nauczanie nie będą dla mnie przymusem, lecz wyborem. Więcej uprawnień to więcej możliwości. To ja decyduję teraz, ile czasu chcę poświęcić na pracę z uczniem, a ile z dokumentami.

3. Jakie umiejętności pełnią kluczową rolę w wykonywaniu tego zawodu i w jaki sposób udało się Pani je nabyć (oczywiście oprócz znakomitej znajomości języka niemieckiego)?

Skrupulatność i dokładność to najważniejsze cechy. Powtarzam to klientom, którzy chcą odebrać dokument za godzinę, że pośpiech jest złym doradcą. Czasami w tekście na pierwszy rzut oka prostym znajdzie się pojęcie, skrót, nazwa ustawy, które trzeba sprawdzić w kilku źródłach, znaleźć użycie w kontekście, zajrzeć do kodeksu, porównać z ekwiwalentem funkcjonalnym, tzn. słownik podpowiada nam jedno, ale użycie pojęcia może być inne w różnych regionach. Często podejmowanie pewnych decyzji odnośnie tłumaczenia zabiera nam tyle samo czasu, co wykonanie tłumaczenia całego tekstu. Pomyłka np. w danych osobowych, datach skutkuje tym, że klient nie załatwi sprawy w polskim lub niemieckim urzędzie. W moim odczuciu pośpiech i praca pod presją czasu będą skutkowały spadkiem jakości tłumaczeń, ale niestety zauważa się taki trend, zwłaszcza wśród tłumaczy, dla których jest to jedyne źródło dochodu.W trakcie tłumaczenia ustnego niezwykle ważne są: umiejętność długotrwałej koncentracji, odporność na stres, opanowanie. Nawiązując do drugiej części pytania: Jak udało mi się nabyć te umiejętności? W moim odczuciu nie są to umiejętności nabyte, lecz wrodzone. Żeby być porządnym tłumaczem, trzeba je po prostu mieć i wykorzystywać w codziennej pracy. Natomiast panowania nad emocjami w trakcie stresujących tłumaczeń, np. w sądzie można się nauczyć. Z czasem stres będzie mniejszy.

4. Zwróciłam uwagę na jeden z wpisów o książkach, które uważa Pani za niezbędne w pracy tłumacza. Czy dodałaby Pani do tej listy jeszcze inne pozycje, czasopisma bądź też źródła internetowe?

  • Pozycje książkowe do których sięgam najczęściej to słowniki tzw. Kiliany i wszelkie pozycje D. Kubackiego ze wzorami niemieckich i polskich dokumentów do ćwiczeń translacyjnych.
  • Tłumaczenia kodeksów, których posiadam cały szereg. Na szczęście są one obecnie bardziej niż kiedyś dostępne, np. w księgarni wydawnictwa BECK. Korzystam z nich, kiedy tłumaczę paragrafy.
  • Kiedy mam problem z całą frazą lub dziwnym skrótem korzystam z zakładki “terminologia” na stronie zszerzającej tłumaczy: www.proz.com. Pomagają oni sobie wzajemnie w tłumaczeniu trudnych pojęć, dzielą sią opiniami odnośnie propozycji tłumaczenia danego pojęcia.
  • Często zaglądam na stronę TEPIS, czyli Polskiego Stowarzyszenia Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych, dzięki któremu jestem na bieżąco, jeśli chodzi o ważne informacje lub zmiany np. w obowiązujących przepisach. W tym miejscu też śledzę aktualną ofertę szkoleniową skierowaną do tłumaczy.
  • Jeśli chodzi o czasopisma, godzien uwagi jest rocznik Lingua Legis wydawany pod patronatem TEPIS-u (dostępny również online). Jest poświęcony praktycznym aspektom tłumaczenia. Ostatnio powoływałam się na Lingua Legis podając propozycje tłumaczeniowe nazw województw.
  • Należę też do kilku grup tłumaczeniowych na FB, np.: Tłumacze Przysięgli.

5. Jak szczegółowo wygląda Pani praca? Chodzi mi o to, jakie zlecenia otrzymuje Pani najczęściej i czy często dostaje Pani wezwanie do tłumaczenia w sprawach sądowych?

Działam na rynku lokalnym w małym miasteczku, nie opieram swojej działalności na stałej współpracy z jednym zleceniodawcą lub biurem tłumaczeniowym. Dlatego moje zlecenia są bardzo różnorodne i wręcz nieprzewidywalne. Był okres (zwłaszcza, kiedy zaczynałam działalność), że było bardzo dużo dokumentów potrzebnych do rejestracji pojazdów. Z końcem roku szkolnego pojawiają się świadectwa, dyplomy, zaświadczenia o podjęciu lub kontynuowaniu nauki. Czasami firmy potrzebują tłumaczenia wyciągu z KRS lub umowy spółki, innym razem lokalna firma prosi o przetłumaczenie specyfikacji produktu. Ktoś planuje działać na terenie Niemiec, przynosi wyciąg z CEIDG, NIP lub REGON.W międzyczasie dostanę coś do przetłumaczenia z sądu. Są to najczęściej pouczenia, postanowienia i wyroki w sprawach z udziałem obywateli Niemiec. Dość często zdarzają się tłumaczenia medyczne. Ostatnio miałam do przetłumaczenia kilka wyroków rozwodowych, aktów urodzenia oraz zgodę proboszcza na pochówek. Trudno jest mi przewidzieć, jaki dokument dostanę dziś do przetłumaczenia. Jeśli chodzi o nagłe wezwania policji lub prokuratury, to nie zdarzają się one zbyt często w takim miasteczku jak Wyszków. Pamiętam, że kiedyś bardzo stresowały mnie wizyty w sądzie lub na policji. Teraz już nie, wręcz przeciwnie. Jeżeli już zajdzie taka potrzeba, do przetłumaczenia zazwyczaj jest pouczenie i protokół przesłuchania w charakterze pokrzywdzonego lub świadka.

6. Czy warto nawiązywać kontakt z osobami z tej samej branży? Dlaczego? W jaki sposób zbudowała Pani własną sieć kontaktów?

Dzięki temu pytaniu uzmysłowiłam sobie, że właściwie moja sieć kontaktów jest bardzo słabo rozwinięta, są to kontakty raczej zawodowe opierające się na współpracy z pewnymi instytucjami i kancelariami prawnymi. Mam kilka koleżanek z branży tłumaczeniowej. Zastanawiając się, dlaczego tak jest, dochodzę do wniosku, żew mojej pracy stawiam na samodzielność w wyszukiwaniu informacji i podejmowaniu decyzji w doborze tłumaczenia. Źródła, które nazwałam w odpowiedzi na pyt.4 do tej pory wystarczały. Dobrą robotę zrobiła też reklama w środowisku lokalnym. To, co mogę polecić, to możliwość konsultacji z prawnikiem niektórych pojęć prawnych lub całych fraz. Czasami warto się upewnić, co ukrywa się pod danym sformułowaniem w języku ojczystym. Przykład ostatniego tłumaczenia: ” pkt 6. koszty sądowe przejmuje na rachunek Skarbu Państwa”. Niby jasne, a jednak: Kto przejmuje? Czy “przejmuje” użyte jest tu w znaczeniu “ponosi”? Pomocą może być też przeczytanie tekstu przez Mutterspachlera, najlepiej posiadającego również wiedzę z zakresu prawa. Gdybym miała żyć tylko z tłumaczeń, z pewnością nie uniknęłabym w budowaniu mojej siatki kontaktów współpracy z dużymi biurami tłumaczeń. Na razie skutecznie się przed tym bronię, ponieważ z moimi uprawnieniami nie chcę pracować pod ogromną presją czasu za przysłowiową “miskę ryżu”.

7. Jakie są Pani zdaniem wady i zalety wybranej profesji?

Kolejność ustaliłam wg moich priorytetów.

ZALETY:

  • Możliwość wykonywania tego zawodu samodzielnie lub łączenia go z inną profesją (jak w moim przypadku z nauczaniem, często tłumaczami przysięgłymi zostają absolwenci prawa lub ekonomii).
  • W moim przypadku swoboda regulacji, czego w danym momencie jest więcej: nauczania czy tłumaczeń oraz czerpania dochodów z różnych źródeł.
  • Samodzielność w wyborze zleceń (ja decyduję, co tłumaczę, czego się podejmę).
  • Sama ustalam tempo i czas pracy (ważne dla kobiet, w międzyczasie trzeba wychowywać i nakarmić dzieci, praca w skupieniu często możliwa była tylko późnym wieczorem lub w nocy).
  • Możliwość wykonywania pracy w domu.
  • Prestiż tego zawodu.

WADY:

  • Duża konkurencja na rynku usług tłumaczeniowych.
  • Mnogość biur świadczących usługi tłumaczeniowe, które założyć może właściwie każdy, nawet osoba nie posługująca się żadnym językiem.
  • Ogromna odpowiedzialność zawodowa tłumacza przysięgłego jako osoby zaufania publicznego.
  • Stawki za wykonanie strony tłumaczeniowej nie są adekwatne ani do poziomu wiedzy, jaką trzeba wykazać się na egzaminie, ani do odpowiedzialności ciążącej na tłumaczu.
  • Pozyskanie wiedzy specjalistycznej to spora inwestycja: studia podyplomowe kosztują, materiały szkoleniowe i tłumaczenia kodeksów do drogie pozycje. Jeżeli ktoś zdecyduje się tłumaczyć z użyciem specjalnych narzędzi do tłumaczeń wspieranych komputerowo, np. TRADOS musi liczyć się z wydatkiem min. 2000 zł za roczną lub dwuletnią licencję.
  • Jest to praca monotonna związana z wielogodzinnym przywiązaniem do biurka i ograniczeniem kontaktów społecznych.
  • Dyspozycyjność i gotowość stawiennictwa na wezwanie sądu lub organów ścigania.
  • Osobiście nie lubię całej oprawy związanej z dokumentowaniem tłumaczeń, np. prowadzeniem repertorium (możliwość kontroli przez wojewodę mazowieckiego) i prowadzeniem ksiąg rachunkowych. Niby skończyłam tłumaczenie, a jeszcze przystawiam pieczęcie, podpisuję, drukuję, wystawiam faktury.

8. Czy uważa Pani, że coś w kwestii zawodu tłumacza przysięgłego powinno się zmienić (np. zarobki, ochrona prawna bądź forma egzaminu)?

W moim odczuciu powinno zmienić się kilka spraw:

  • Oczywiście zarobki. Odkąd zajmuję się tłumaczeniami, tzn. od 2008 roku, stawki zostały podwyższone tylko jeden raz i to zaledwie o kilka złotych. Są nieadekwatne do wiedzy, jakiej się od nas wymaga.
  • Problem uwolnienia stawek dla instytucji innych niż organy ścigania lub sąd lub klientów indywidualnych stał się bodźcem do stosowania dumpingowych cen. Niektórzy tłumacze pracują za 20 zł za stronę tłumaczeniową, aby tylko mieć zlecenia.
  • Należy uporządkować bałagan na rynku, jaki tworzą biura tłumaczeniowe. Moim zdaniem prawo do otworzenia biura świadczącego usługi w zakresie tłumaczeń poświadczonych powinien mieć tylko tłumacz przysięgły, a nie każdy przypadkowy człowiek. Współpraca między biurami powinna wówczas opierać się tylko na kooperacji między tłumaczami przysięgłymi świadomymi w jednakowym stopniu odpowiedzialności za tłumaczenia. W tej chwili właściciel biura, a raczej jego pracownicy są zleceniobiorcami, ale odpowiedzialność za tłumaczenie wykonywane najczęściej szybko i tanio przenoszą na tłumacza, który pod dokumentem podpisuje się własnym nazwiskiem.
  • Świadomość społeczna. Moim zdaniem osoba bez uprawnień nie powinna mieć też prawa do przyjęcia zlecenia wymagającego poświadczenia. Klient powinien wiedzieć, że z tłumaczeniem udaje się do tłumacza przysięgłego z danego języka, a nie do każdego, kto tłumaczem się nazywa. Często dostaję na skrzynkę mailową prośbę o wycenę od osób bez uprawnień do poświadczenia dokumentu. Myślę wówczas o tym, czy klient jest świadom faktu, że dokumenty z jego wrażliwymi danymi osobowymi, np. informacjami o stanie zdrowia, dane adresowe, PESEL, informacje o wyrokach, krążą po sieci bez zupełnej kontroli. Gdzie etyka zawodowa?

Podsumowując: Wielu studentów pyta mnie o to, czy warto zdawać egzamin na tłumacza przysięgłego. Odpowiadam jedno: zawsze warto podwyższać kwalifikacje i zdobywać nowe uprawnienia. Daje nam to w życiu więcej możliwości i otwiera więcej furtek, chociaż na pewno w dużym mieście tłumacz ma większe szanse na to, by zaistnieć na rynku i pokazać światu, że jest fachowcem.

Zobacz też:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *